Znajduje się przed remizą OSP w Bytomsku. W ręce
strażaków trafiła w 1947 roku i była po raz pierwszy użyta podczas gaszenia pożaru
na Wronówce. Do jej obsługi potrzeba było 8 silnych mężczyzn. Została wykonana w
Wiedniu. Wodę wyrzucała z siłą podobną do współczesnych motopomp. Służyła
bytomskim strażakom do lat 60-tych.
W 1994 roku, staraniem bytomskich strażaków i Urzędu Gminy w
Żegocinie, strażacka sikawka została odremontowana i postawiona na betonowym
fundamencie przed remizą jako pomnik strażackiego trudu. |
STRAŻACY
NIE OD PARADY
(Przedruk artykułu "Strażacy nie od parady" z "Dziennika Polskiego"
- 1994 r. )
Józef Matras, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Bytomsku
(gm. Żegocina ) dumny jest ze swej drużyny. W styczniu przypomniano jej, że w remizie
stoi zabytkowa "sikawka", która po remoncie mogłaby stać się jej ozdobą i
wizytówką. Wystarczyło. W Urzędzie Gminy wystarano się o dotację na specjalne farby,
a strażacy ( Zenon Gąsiorek, Stefan Piech, Artur Dziedzic, Stanisław Tyndel, Jerzy
Matlęga, Andrzej Fąfara, Stanisław Świder ) przystąpili do społecznej pracy. Przed
malowaniem - do gołego metalu drucianymi szczotkami wyczyszczono elementy stalowe,
wypolerowano mosiężne tłoki, z betonu wykonano fundament i pompa stanęła jak pomnik
przed remizą. Ludzie najpierw chodzili, oglądali i nic nie mówili. Potem zaczęła się
do dziś trwająca dyskusja o tym czy nad sikawką budować dach czy może stać pod
gołym niebem...Wiedeńska, pamiętająca czasy zaborów pompa, trafiła do Bytomska w
1947 r. Pierwszy raz była użyta przy pożarze na Wronówce. Do obsługi potrzeba było 8
silnych mężczyzn. Wodę wyrzucała z siłą podobną do współczesnych pomp motorowych.
Zabytek służył bytomskim strażakom aż do lat sześćdziesiątych. Jeszcze dzisiaj
można by do niego podłączyć węże, - "tłoki chodzą i dmucha". Teraz
strażacy z Bytomska mają nie tylko wzbudzające podziw mundury, lecz także, być może
jedyną w województwie, tak wspaniale odnowioną i wyeksponowaną pompę.
J. Matras ostrzega jednak, by nie dać się zwieść tym ozdobom.
Mundury są dziedziczne, przechodzą z ojca na syna, a strażacy są we wsi zawsze pierwsi
do wszystkich czynów. Remontowali np. szkołę podstawową. - Nie pyskujemy, tylko
robimy. We wsi od dawna nie było już, odpukać, żadnego pożaru. To też zasługa OSP.
Jak w co piątym domu mieszka strażak to się nie powinno palić. Wszyscy muszą dbać by
ogień nie miał szans.
(Przemysław Konieczny) |