W dniu 17 kwietnia 1924 roku w Lipnicy Dolnej na wiejskim zebraniu z inicjatywy Ludwika
Mulki zapada decyzja o założeniu w tej miejscowości Orkiestry Dętej. Bardzo szybko
urządzono się spotkanie wszystkich muzyków z tej i sąsiednich miejscowości celem
przedyskutowania możliwości utworzenia takiego Zespołu. Było to zamierzenie
karkołomne. W "zabitej deskami" wiosce w kilka lat po wyzwoleniu z
wieloletniego zaboru, podjęto decyzję o założeniu orkiestry dętej. Skoro jednak było
niewiele do stracenia to, czemu nie spróbować. W pierwszej wersji miał to być zespół
oparty na miejscowych muzykach grających w grupach smyczkowych, którzy gdy zajdzie taka
potrzeba zbiorą się ze swoimi instrumentami i zagrają wspólnie miejscowej straży, czy
też podczas uroczystości kościelnej. Na kierownika grupy wybrano Ludwika Mulkę,
którego rola polegała na opracowaniu repertuaru i prowadzeniu prób z tym zespołem.
Urodzony w 1888 roku w Rajbrocie do Lipnicy przywędrował po zawarciu związku
małżeńskiego z córką Włodarczyka. Jako wielki pasjonat muzyki nie szczędził
czasu i trudu aby założony zespół zgrać i doprowadzić do wysokiego poziomu
artystycznego. Był to bardzo trudny okres dla Orkiestry, ponieważ zaczynano od zera i
brakowało wszystkiego, a co najważniejsze, na nic nie było pieniędzy. Społeczeństwo
i organizacje wtenczas działające oprócz poparcia nie mogły nic zaoferować, bo nie
miały pieniędzy. Dlatego większość muzyków grała na swoich instrumentach, a te,
które dla Orkiestry udało się zakupić były w złym stanie, bo kupowano je najtańsze.
Z tego okresu pozostał w orkiestrze na bardzo długo, rozbudowany system zarządzania
zespołem, który później wydatnie krępował wszelkie próby wprowadzenia czegoś
nowego. Przy liczebności zespołu 15 osób wybierano prezesa, przewodniczącego, ich
zastępców, gospodarza, sekretarza i wielu członków zarządu. Pomimo tych trudności
orkiestra występowała i była powodem do dumy dla mieszkańców Lipnicy Dolnej, a
zazdrości dla okolic. Po kilku latach orkiestra liczyła już 20 muzyków. Orkiestra,
chcąc uzyskać fundusze na działalność i zakup instrumentów, podejmowała szereg
inicjatyw gospodarczych. Od jednego z członków zespołu wynajęto w formie dzierżawy 20
arową działkę, na której założono szkółkę drzewek owocowych. Sadzonki z tej
uprawy sprzedawano zainteresowanym, a fundusze przeznaczano na zakup instrumentów.
Zainwestowano także, wykupując udział, w czyszczenie zboża na tryjerze w Kółku
Rolniczym. Kiedy wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku, pojawiły się
podejrzenia dużej części składu orkiestry, co do prawidłowości zarządzania
społecznymi kwotami uzyskiwanymi z tej działalności. Niestety okazały się uzasadnione
i stały się m. in. powodem odejścia w roku 1933 kapelmistrza Mulki. Był on najmniej
winnym w tej aferze, jednak podjął decyzje o odejściu z orkiestry. Jak później
wyjaśniono, dwóch członków zarządu bez wiedzy pozostałych, udzielało z tych
funduszy pożyczek na korzystnych warunkach. Drugi powód jest taki, że jego pasja
stała się przyczyną konfliktów rodzinnych, ponieważ przez to duże zaangażowanie,
dla rodziny pozostawało mu bardzo mało czasu.
Kierownictwo w orkiestrze objął po nim Stanisław Duśko, który
muzykę zespołu zaczął traktować profesjonalnie i doprowadził do dużej dyscypliny,
przez co znacznie wzrósł poziom wykonawczy, jak i zwiększał się repertuar orkiestry.
Niestety ze strony samej orkiestry wychodziły często działania mające na celu
zignorowanie wszystkiego, co z miasta (tak określano wtedy i zresztą teraz też Lipnicę
Murowaną). Trudno się więc dziwić, że władze i mieszkańcy Lipnicy Murowanej nie
szczędząc środków dążyli do założenia swojej orkiestry dętej, aby jak najszybciej
uniezależnić się od kaprysów orkiestry z Lipnicy Dolnej. Bo czy nie kaprysem można
nazwać odmowę zagrania przez tę orkiestrę na uroczystości 50-lecia Straży Pożarnej
z Lipnicy Murowanej, przypadającej w lipcu 1934 roku. Z powodu nieporozumień
uroczystość tą obsłużyła orkiestra z Iwkowej, o co muzycy z Lipnicy mieli pretensje,
że nie dość mocno ich proszono o ten występ i pochopnie zamówiono obcy zespół.
Zimny prysznic dla orkiestry nadszedł 5 maja 1935 roku. W dniu tym na
uroczystym święcie patrona strażaków św. Floriana po raz pierwszy wystąpiła
orkiestra dęta założona w Lipnicy Murowanej. Długo zapowiadany występ tej orkiestry
wypadł bardzo dobrze. Orkiestra, po długich ćwiczeniach i przygotowaniach pod
kierownictwem sprowadzonego specjalnie w tym celu zawodowego kapelmistrza Czesława
Kalińskiego w składzie 30-to osobowym, zaprezentowała się na całkiem przyzwoitym
poziomem muzycznym. Dla zespołu z Lipnicy Dolnej był to szok. W jednej chwili ujawniły
się wszystkie braki i niedociągnięcia tej orkiestry w konfrontacji z dobrym i liczebnym
zespołem z Lipnicy Murowanej. Z tego powodu nie dochodziło do planowanych wcześniej
występów, a późniejsze występy są już mniejszej rangi i odbywały się w cieniu
mocnej konkurencji.
Od tej chwili nastąpiły ciężkie czasy dla orkiestry. Brak
funduszy utrudniał nie tylko inwestycje, ale brakowało nawet pieniędzy na papier
nutowy, "sidol" do czyszczenia instrumentów i naftę, aby oświetlić salę w
remizie podczas prób. Chcąc uchronić orkiestrę przed upadkiem zwołano w dniu 27
grudnia 1935 roku zebranie wiejskie, na którym podjęto decyzje o powołaniu Komitetu
Obywatelskiego mającego sprawować opiekę nad orkiestrą. Od razu też na tym zebraniu
podjęto decyzje o przejściu po wsi w celu zebrania funduszy na ratowanie zespołu. Na
przewodniczącego tego Komitetu wybrano Stanisława Włodarczyka. Akcja ta przyniosła
dobry rezultat, mimo tego, że oczekiwania były większe i liczono się z większymi
wpływami. Po krótkiej stabilizacji w roku 1936 orkiestrę opuścił ze względów
rodzinnych kapelmistrz Stanisław Duśko, przenosząc się do Lwowa. Swoim zastępcą
wyznaczył Franciszka Wnęka. Do lipnickiej Orkiestry wstąpił on 24 stycznia 1934 roku,
już jako dobrze grający muzyk. Od dłuższego czasu bowiem był liderem grupy smyczkowej
grającej na weselach czy zabawach tanecznych. Nowy kapelmistrz częściowo
zreformował zespół przyjmując i szkoląc kilku młodych muzyków, co odciążało
zespół od kaprysów starszych członków orkiestry. Wprowadził też kilka nowości w
repertuarze i usiłował utrzymać dyscyplinę, co częściowo, lecz nie na długo,
przyniosło rezultaty. Dokuczliwym problemem były trwające od dziesięcioleci niesnaski
i konflikty z organizacjami i mieszkańcami Lipnicy Murowanej, które podczas występów
orkiestry na uroczystościach przybierały niekiedy różne formy, jak np. ta, którą tak
opisano w kronice orkiestry: "Dnia 31 maja 1934 roku wystąpiło nasze Kolo Muzyczne
na uroczystości Bożego Ciała. Bardzo istotne jest to, że podczas procesji po rynku
orkiestra nie zagrała ani jednej pieśni, bo śpiewacy z Lipnicy Murowanej nie pozwolili
sobie wydrzeć pierwszeństwa w głoszeniu chwały Bożej ". Dobrze i bez problemów
przejmuje rolę kapelmistrza i prowadzi Zespół do września 1939 roku, kiedy to
Orkiestra wraz z wybuchem II wojny światowej zaprzestaje występów i ukrywa instrumenty
z obawy przed konfiskatą. Z chwilą wyzwolenia od razu orkiestra pod kierownictwem
Franciszka Wnęka wznowiła działalność. Już 18 lutego 1945 roku zagrała na lipnickim
rynku podczas uroczystości z okazji wyzwolenia. Uroczystość zorganizowała Polska
Partia Pracy. Drugi występ 22 marca zorganizowano z okazji wprowadzenia reformy rolnej.
Niestety nieprzewidziana okoliczność zakłóciła ten występ. Otóż ze względu na
udział w uroczystościach przedstawicieli Armii Radzieckiej organizatorzy zażyczyli
sobie, by orkiestra odegrała hymn radziecki. Tego utworu orkiestra w swym repertuarze nie
miała i oczywiście go nie zagrała. Nieprzewidziane to zdarzenie wywarło nieuzasadnione
podejrzenia o nieprzychylność wobec wyzwolicieli, co w tym czasie było niemile
widziane. Za kilka dni na pierwszej po wyzwoleniu procesji rezurekcyjnej w dniu 31 marca
1945 roku wystąpiły już dwie orkiestry. Wznowiła bowiem występy również orkiestra z
Lipnicy Murowanej.
Oceniając w skrócie działalność orkiestry dętej z Lipnicy Dolnej
w okresie powojennym do roku 1960, należy podkreślić stabilność nielicznego, lecz
wiernego składu, który pozwalał na kontynuowanie występów, nie rokował jednak nic
dobrego na najbliższą przyszłość. Tak też stało się na początku lat 60-tych.
Starzejący się skład dał o sobie znać w formie nieobecności na próbach i
występach coraz większej liczby muzyków. W tym czasie orkiestra dęta z Lipnicy
Murowanej też zaprzestała występów, również z powodu braku następców. Kapelmistrz
Franciszek Wnęk - oddany od lat temu zespołowi - zdając sobie sprawę, że
sytuacja naprawdę jest trudna i wymagająca natychmiastowego działania, zwrócił się z
apelem o pomoc do Związku Młodzieży Wiejskiej, a konkretnie do przewodniczącego tej
organizacji Andrzeja Serafina z prośbą o pomoc w naborze młodzieży do szkolenia. Na
apel zgłosiło się 18 osób, wśród których była spora gromadka z Lipnicy Górnej.
Niestety bardzo szybko zrezygnowali z uwagi na dużą odległość, jaka ich dzieliła od
miejsca zamieszkania do miejsca szkolenia. Kurs muzyczny, który prowadził kapelmistrz
Franciszek Wnęk, ukończyło 12 osób i wraz z pozostałymi jeszcze w orkiestrze
starszymi muzykami stworzyli oni wtedy 18 osobowy zespół. Następnym bardzo ważnym
problemem pozostawał stan instrumentów muzycznych, które były w posiadaniu orkiestry.
Kompletowane przez dziesięciolecia stanowiły zbiór różnych firm muzycznych,
przeważnie z czasów, kiedy panował cesarz Franciszek Józef. Kupowane już jako
używane po wielu latach eksploatacji przedstawiały się opłakanie. Zdobycie funduszy na
kupno nowych było niemożliwe, ponieważ podstawą do ubiegania się wtedy o środki na
kulturę było zarejestrowanie zespołu w Wojewódzkim Urzędzie Kultury. Prowadzący
orkiestrę kapelmistrz Franciszek Wnęk kategorycznie nie zgadzał się na rejestrację,
obawiając się, że z chwilą zarejestrowania orkiestra utraci samodzielność i będą
narzucane warunki prowadzenia zespołu oraz występów. Dlatego do rejestracji nie doszło
i orkiestra pozostała wolna, ale biedna. Coraz częściej zdarzały się jednak
nieporozumienia pomiędzy kapelmistrzem Franciszkiem Wnękiem, a starszą kadrą Zespołu
co do sposobów prowadzenia Orkiestry. Trzeba w tym miejscu zamączyć bezstronnie, że
jakkolwiek od strony muzycznej panu Franciszkowi nic nie można było zarzucić, jednak od
strony organizacyjnej był człowiekiem nie lubiącym żadnych zmian czy też niepewnych
nowości. Był zdecydowanym przeciwnikiem zarejestrowania Zespołu, przez co jego zdaniem
Orkiestra straciłaby status niezależności. Z drugiej jednak strony Orkiestra zostawała
niezależna lecz biedna, bo organizacje nie mogły sponsorować Zespołu, który formalnie
nie istniał. Poddając ogólnej ocenie jego działalność nie można zaprzeczyć jego
wielkiego oddania muzyce i pracy z zespołem, przez co pozostawił trwały ślad w
historii orkiestry.
W tym
stanie doczekano 1978 roku, kiedy to kapelmistrz poprosił o zwolnienie go z obowiązków
prowadzenia orkiestry. Był on najdłużej prowadzącym orkiestrę kapelmistrzem, bo nawet
odliczając okres wojny jego staż wynosił 36 lat. Pod jego kierownictwem Orkiestra
miała dużo występów nie tylko miejscowych, lecz również poza Lipnicą. Największym
sukcesem dla Orkiestry było w roku 1987 uczestniczenie w zespole reprezentującym gminę
lipnicką w Turnieju Gmin i zajęcie w nim pierwszego miejsca. W tym samym roku
Orkiestra wzięła udział w występie połączonych orkiestr dętych podczas wizyty
papieża Jana Pawła II w Tarnowie.
Przewodnictwo w orkiestrze objął po nim Antoni Kociołek i od samego
początku starał się wprowadzić zmiany mające na celu poprawę tak wyposażenia, jak i
poziomu muzycznego. Wraz z Władysławem Dzięglem uzyskali środki na częściową
wymianę instrumentów. Do sprawy szkolenia nowy kapelmistrz podszedł od razu z wielkim
zapałem. Zarządził cotygodniowe próby i zaopatrzył orkiestrę w ogromną ilość
repertuaru, który jak się później okazało, nigdy do końca nie przerobiono.
Większość składu uważała bowiem, że jak potrafi się zagrać hymn państwowy, dwa
marsze i kilka pieśni, to po co się więcej uczyć. Dochodziło do sytuacji, kiedy cały
dosyć duży repertuar jest przerobiony tylko pobieżnie i na występach dochodziło
bardzo często do przykrych wpadek, z powodu których w zespole wybuchały kłótnie
mające na celu znalezienie winnego, nie biorąc pod uwagę, że winny jest cały
zespół. Mimo tego orkiestra miała sporo występów, lecz z każdym rokiem mniej
muzyków. W roku 1985 skład orkiestry liczył tylko 16 osób, a rok później już 14. Na
dodatek kilku młodych muzyków nie do końca zgadzało się z zaleceniami kapelmistrza
Antoniego Kociołka i groziło odejściem. W tej sytuacji w roku 1987 kapelmistrz
Kociołek odszedł, pozostawiając orkiestrę bez następcy i z rozsypującym się
składem. Zespół pozbawiony kapelmistrza zaprzestał występów. Lecz już w pierwszych
dniach stycznia 1988 roku prezes OSP w Lipnicy Dolnej Tadeusz Kulas zwołał zebranie,
którego głównym tematem stało się dalsze funkcjonowanie orkiestry. Zwrócił się z
prośbą do Antoniego Kociołka o ponowne prowadzenie orkiestry. Ten jednak kategorycznie
odmówił, proponując na prowadzącego Jana Dominika.
Był to nie najlepszy wybór. Praca na zmiany z koniecznością
codziennego dojazdu do Krakowa nie pozwalało przeprowadzać prób według harmonogramu.
Często występ nie dochodził do skutku, ponieważ prowadzący, pracując w niedziele,
nie dostał zwolnienia. W takim stanie orkiestra nie mogła występować i prowadzący,
mimo trudności, podjął się szkolenia 10 młodych osób, które zdecydowały się
poznać tajniki gry na instrumentach dętych i po ukończeniu szkolenia zasilić szeregi
orkiestry. W roku 1990 zespół liczył 20 muzyków. Jednak duża rozpiętość wiekowa
muzyków powodowała ciągłe odchodzenie muzyków starszych. Po paru latach skład
orkiestry znów był na pograniczu, kiedy trzeba się zastanowić, czy jest możliwość
jego zwiększenie, bo w przeciwnym razie trzeba będzie zaprzestać występów. W 1998
roku, po przejściu kapelmistrza Dominika na rentę, mógł on zabrać się za szkolenie
większej grupy młodzieży. Po okresie szkolenia w 2000 roku orkiestra liczyła już 28
osób, co jest rekordem liczebności w historii orkiestry. Drugą ciekawostką jest fakt,
że w orkiestrze zaczęły występować dziewczęta, co dotąd nie miało miejsca.
Pozwoliło to zespołowi na pokazanie się poza terenem Lipnicy. Orkiestra wzięła
dwukrotnie udział w Przeglądzie Orkiestr Dętych w Nowym Wiśniczu, jak również była
zapraszana do oprawy imprez poza terenem gminy. W 2004 roku z pracy w orkiestrze
zrezygnował kapelmistrz Dominik, kiedy okazało się, że 80 rocznica założenia
orkiestry przeszła przez nikogo z władz nie zauważona, podczas gdy mniej ważne i
mniejsze rocznice zespołów obchodzone były z wielką pompą.
Prowadzenie orkiestry przejął Paweł Przybyłko. Młody,
dobrze przygotowany muzycznie, radził sobie z prowadzeniem zespołu. Jednak szkoła i
inne obowiązki ograniczały jego zaangażowanie w pracę dla orkiestry. Brak ciągłego
szkolenia i naboru powodował nieuchronnie zmniejszanie się składu i w roku 2006
pozostało do dyspozycji tylko 15 muzyków. Są zapowiedzi dalszych odejść z powodów
nauki, pracy, zmiany miejsca zamieszkania.
Podsumowując cały 82-letni okres istnienia orkiestry zauważamy różne okresy w
dziejach tego zespołu. Były wzloty i upadki, był czas zwątpienia i nadziei.
Najważniejsze jednak, że przez cały czas wśród tych ludzi, którzy tworzyli ten
zespół była ogromna wola przetrwania mimo różnych przeciwności i kłopotów.
Utrzymanie orkiestry na dobrym poziomie wymaga dużo starania i niestety dosyć dużych
nakładów finansowych. Orkiestra nie jest w stanie wygospodarować pieniędzy na swoje
utrzymanie, bo za występy nie pobiera wynagrodzeń. Dlatego może istnieć tylko
posiadając solidny mecenat, lub bogatych i oczywiście hojnych sponsorów. Trzeba
przyznać, że dzięki dużej pracy wszystkich członków orkiestry i dużej pomocy oraz
życzliwości ze strony społeczeństwa udało się przełamać pewien stereotyp
bylejakości i jest nadzieja, że w dalszym ciągu orkiestra będzie mogła się
rozwijać. Pragnę przy okazji tych rozważań serdecznie podziękować naszym sponsorom,
Panu Józefowi Matlędze - właścicielowi firmy "Karmat" za ubranie naszych
dwóch dziewczyn, Panu Julianowi Strugale właścicielowi stacji benzynowej za
zaopatrzenie orkiestry w środki do czyszczenia instrumentów, Kołu Gospodyń Wiejskich z
Lipnicy Dolnej za zapłacenie za remont saksofonu tenorowego, Panu Janowi Włodarczykowi -
prezesowi OSP za ciągłą troskę i częstą pomoc finansową, Urzędowi Gminy, który
pomimo skromnych środków, jak może też orkiestrę wspomaga.
Jednak nie należy zapominać o zagrożeniach, które już wkrótce
się ujawnią i zachwieją tym pozornie dużym składem. Dla dużej liczby muzyków rok
przyszły to rok poboru do wojska. Kilku w najbliższym czasie ma zamiar zmienić stan
cywilny, a to też często jest powodem odejścia. Wreszcie normalna rotacja, zmiana
zainteresowania, czy też emigracja za pracą. Dlatego też niekiedy bronimy się przed
dużymi dotacjami, ponieważ nikt z nas nie może zagwarantować czy w następnym roku
zespół będzie występował. Wielu profesjonalistów gani nas często za niski poziom
muzyczny zespołu, tylko należy przy tym zapytać dlaczego nie chcą przyjść do nas z
pomocą, by doradzić, wytłumaczyć, wreszcie zagrać razem z nami. Wytłumaczenie tego
jest proste. U nas nie zarabia się pieniędzy.
Opracowanie:
Jan Dominik
Orkietrsa Dęta OSP Lipnica Dolna na Gminnych
Dożynkach 2009.
Orkietrsa Dęta OSP Lipnica Dolna na obchodach 125 -
lecia OSP Lipnica Murowana.
W 2009 roku Gminny Dom Kultury w Lipnicy Murowanej otrzymał
dotację z budżetu Województwa Małopolskiego w ramach III edycji otwartego
konkursu ofert na realizację zadań publicznych w dziedzinie kultury w 2009 r. pn.
"Mecenat Małopolski" na zadanie pod nazwą "Bo orkiestra to wielka siła
jest - wsparcie działalności Orkiestry Dętej w Lipnicy Dolnej w 85 rocznicę
powstania". 10 tys. zł pozwoli na zakup strojów i części instrumentów. Jest
więc nadzieja na dalsze, lepsze funkcjonowanie tego zasłużonego zespołu, któy
prowadzi obecnie kapelmistrz Wiesław Porwisz.